Z pamiętnika Marii Magdaleny
Szłam tuż za Jezusem
chłonąc każde słowo
którym tłumy karmił
kiedy nauczał
światło spływało na słuchających
jakże byłam szczęśliwa
że pozwolił podążać swoimi śladami
byłam przy nim do końca
szeptałam cicho
Rabbi wezmę Twój ból
gwoździe rozrywały ciało
a on wciąż był miłością
umierałam pod krzyżem
krzycząc bezgłośnie
Mistrzu nie opuszczaj mnie
było jeszcze ciemno
wonności które niosłam
aby namaścić ciało Pana
pachniały intensywniej niż zwykle
znieruchomiałam
grób był pusty
i wtedy usłyszałam znajomy głos
odwróciłam się chciałam pobiec
ucałować stopy
zatrzymał mnie gestem mówiąc
Mario Magdaleno
oto widzisz tego który śmierć pokonał
nic już nie będzie takie samo
i odszedł do domu ojca
nie biegłam nie błagałam
pewną będąc
że poczeka tam na mnie
Aldona Jańczak